Gdy wreszcie otrzasnalem sie i odnalazlem w “dworcowych realiach” lokalizuje busik do Uspantan. Wrzucam plecak na dach i wciskam sie do i tak juz zatloczonego pojazdu. Wybieram ten a nie inny kierunek ze wzgledu na domniemana nieprzecietnosc trasy co dosc skaplikowalo moja podroz po Gwatemali. Jak sie okazalo, az takich fajerwerkow nie bylo.
W Uspantan zatrzymuje sie na nocleg i akurat ten fakt jest jak najbardziej na plus. Fajny ryneczek I zero innych bialasow :). Misteczko jest polozone dosc wysoko nad poziomem morza przez co z nastaniem wieczoru zrobilo sie zimno a misto doslownie utonelo w chmurach.