Zaczynam się trochę męczyć. Jeden z Rosjan, którzy się wczoraj dosiedli tak jak się nagle pojawił tak i zniknął nad ranem nawet nie wiem kiedy. Drugi zaś umie dość dobrze angielski więc gadamy o różnych sprawach. Juri jest inżynierem pracującym gdzieś na północy Rosji przy powstawaniu zaplecza gdzie za niedługo ma być wydobywana ropa naftowa. Jak sam mówi w lato nie ma tam szans dojechać samochodem bo wszystko jest zalane. Jedyne możliwości to statkiem po rzece lub samolotem. Samochód zdaje egzamin tylko zimą gdy wszystko zamarza. Fajnie się gawędziło ale szybko zbliżamy się do Omska gdzie Juri wysiada. Długo jednak nie jechaliśmy z jadącym ze mną praktycznie od samego początku Chińczykiem w dwójkę bo w Tjumen dosiada się kolejny Rosjanin. Denis jedzie na wesele do Moskwy i gęba mu się nie zamyka tak że pustka po Wierze została wypełniona. Wieczorem zaś gdy prowadnicza zobaczyła nas obu rozmawiających przy piwie rzuciła krutko w strone Denisa: „Nie spić !” :).