Geoblog.pl    masar    Podróże    Na spotkanie z przygodą - Azja 06/07    W Ruinach Angkor
Zwiń mapę
2007
13
kwi

W Ruinach Angkor

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23276 km
 
Po zalatwieniu formalnosci opuszczam Phnom Penh i udaje się do Siem Reap. Na miejscu oczekuje oczywiście tradycyjnie komitet powitalny w postaci rikszarzy. Po analizie budżetu stwierdzam ze nie stac mnie na trzydniowa eksploracje Angkoru, czyli wydatek rzedu 40$. Angkor to zabytkowy kompleks, w skład którego wchodzi miasto, zespoły świątynne, park archeologiczny, tereny leśne i zbiorniki wodne, obejmujący obszar ponad 400 km², będący pozostałościami po państwie Khmerów. Położony jest parę kilometrów na północ od miasta Siem Reap, w prowincji o tej samej nazwie, w Kambodży. Angkor wpisany jest na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.

No to ruszam na Angkor dume Kambodży. Pobudka o 4 tak żeby zdążyć na wschod słońca. Gdy w koncu jakos się ogarnąłem kieruje swoje kroki do niedaleko położonej kawiarenki internetowej gdzie miałem wypożyczyć rower. Kiedy dzien wczesniej pytalem czy nie będzie z tym problemu o tak wczesnej porze kategorycznie zaprzeczono. Po przybyciu na miejsce okazuje się jednak, iż wszystko jest pozamykane. Wyjscia nie mam i decyduje się obudzic kogokolwiek kto mi wyda rower. W rezultacie obudziłem chyba caly dom :). Rower wprawdzie dynamo i lampe miał ale osprzęt nie działał i trzeba się było skupic na wypatrywaniu drogi. Na bramie place 20$ i wjeżdżam.

Pierwsza świątynia która zwiedzam jest Angor Vat. Ponoc perla w koronie całego kompleksu, która mnie rozczarowuje. Być morze oczekiwałem zbyt wiele, a może to wina tego ze pokierowałem się wskazówkami z przewodnika i przybyłem tutaj na wschod słońca a to wyszlo centralnie zza wiez i zamiast oświetlić w jakis cudowny sposób swiatynie totalnie mnie oślepiało. Miałem nawet zamiar wstopic tutaj jeszcze raz na koniec ale zabraklo sil. Z nastepnymi obiektami było już zupełnie inaczej a swiatynia Bayond wchodzaca w sklad kompleksu Angkor Thom po prostu powalila mnie na kolana. Upal tutaj niemiłosierny, tak jak w Kambodży slonce nie dokuczało mi jeszcze nigdzie, glownie jest to zasluga suchego powietrza.

Z kulinarnych eksperymentow to kusze się na ślimaki, które sa takie sobie, raczej nic specjalnego. Wieczorem jezdze jeszcze na rowerze po miescie i … się gubie. Troche bladze, pytam o droge, przy okazji goni mnie jakis pies dostarczając mi nie malych emocji ale daje rade :).

Wyjeżdżam z Siem Reap i wyszlo na to ze sam siebie przechytrzyłem, bo zamiast kupic bilet u pośredników postanowiłem uczynic to na wlasna reke licząc ze będzie taniej. Nie wiem jak to się dzieje, ale wyglada na to, ze w Kambodży nie oplaca się kombinowac po swojemu bo albo wychodzi się podobnie, albo nawet gorzej jak to mialo miejsce tym razem. W oczekiwaniu na transport ide cos zjesc, co czynie tradycyjnie miejscu gdzie stołują się miejscowi. Tutaj mam okazje porozmawiac troche z miejscowym motocyklista, który czasami bierze udzial w walkach tajboks. Gosciu urodzil się w Tajlandii ale nienawidzi tego kraju. Cos mi tam tłumaczy dlaczego, ale niestety ani moja znajomość angielskiego, jego zreszta również :), ani historii nie jest wystarczajaca by to zrozumiec. Wychodzi tez na jaw ze gosc nie lubi Hindusow, a na pytanie dlaczego odpowiada ze za kurs na targ ja zapłaciłbym mu 1000real a on 500 real ot cala filozofia :) niezwykle prosta a jakze duzo mowiaca również o samych Hindusach. Rozmowa z czasem schodzi tez na tematy polityczne w związku z wyborami które mialy tutaj miejsce 2 dni temu. Przy okazji wyjasnia się zagadka która mnie frapowala wlasnie od dwóch dni tzn. czemu co niektórzy ludzie maja pomalowany na czarno palec wskazujący. Dopatrywałem się tutaj jakichs podtekstow religijnych, prawda okazala się jednak banalna, w Kambodży glosuje się poprzez zostawienie swojego odcisku palca obok kandydata, a tusz w którym macza się palec jest na tyle trwaly ze przez nastepne pare dni ludzie chodza z pomalowanymi palcami. Jest to również dosyc praktyczne rozwiązanie, gdyz nikt nie przystapi do glosowania dwa razy bo zaraz zostanie zdemaskowany.

Z nudow bladze troche w okolicy dworca i tak trafiam na miejsce gdzie tutejsi pykaja w bilarda co jest tutaj dosc powszechna rozrywka, a może i sposobem na zarabianie pieniędzy bo gra jest oczywiście na kase. Nie omieszkano zaproponowac gierki i mnie. W koncu doczekałem się busa i opuszczam Siem Reap. Przed Phnom Penh jest olbrzymi korek w którym stoimy chyba z godzine. Oczywiście nerwica, choc nigdzie przeciez mi się nie spieszy, ot europejskie myslenie wychodzi na jaw.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
masar
Łukasz Nowak
zwiedził 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 39 zdjęć39 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.09.2013 - 24.10.2013
 
 
03.01.2011 - 30.01.2011
 
 
12.10.2009 - 03.11.2009