Po 62 godzinach na morzu melduje sie w Port Blair. Szkoda ze jest niedziela bo nic nie mozna zalatwic, a ruszylbym juz na jakas urokliwa wysepke. Morze tutaj dosc spokojne przynajmniej w tym okresie czasu, wiec nawet zabardzo na statku nie bujalo. Fajnie bylo zobaczyc latajace ryby. Wyskakuje sobie takie cos z wody i leci nad powierzchnia wody jakby nigdy nic i to nie zeby tam 10 czy 15 metrow.
Aha najleprze jest to, ze plynalem statkiem wybudowanym w Polsce a scisle w Stoczni Szczecinskiej tak wiec ani przez chwile nie mialem obaw czy doplyniemy bo polski fachowiec to nie byle kto :)