Haslo dnia: see you may be in next live
Pogoda dopisuje drugi dzien z rzedu. Zza pagorkow , czyli tutejszych wielich wzniesien pomalu wylania sie monumentalne osniezone szczyty Himalajow. Widoczki robia wrazenie i budza respekt. Kolejny dzien najpierw marsz w dol zeby pozniej sie drapac. Troche to wkurza bo chcialoby sie isc tylko do gory. Na szlaku co jakis czas trzeba przepuszczac karawany ni to oslow ni to koni objuczonych wszelkiego rodzaju ladunkami. Transport idzie pelna para, a do tego szlaki cale zasrane. Jedna z niewatpliwych atrakcji tej wedrowki jest przekraczanie rwacych gorskich rzek. rozpietymi nad nimi wiszacymi mostami. Gdy sie jednak znajdzie na takim moscie z ww. karawana to sie czlowiek zaczyna zastanawiac ile taki most uniesie. Niestety wstyd sie przyznac ale znow pomylilem droge hehe. Ratuje mnie jakis maly brzdacpokrzykujac gdzie mam isc. Wniosek jeste jeden. W tym wcieleniu bycie przwodnikiem mi nie grozi.