Pobudka skoro swit bo dzien zapowiada sie dlugi. Trasa z Sete do Junbesi to pierw pod gore na 35030 m. n p.m. a nastepnie zejscie na 2675. Odcinek powyzej 3 tys. to przejscie przez niesamowicie klimatyczny las rododendronow a wszystko skapane w mgle. Co do pogody to tyle dobrze ze nie leje. Troche strachu sie dzis najadlem kiedy zgubilem trase. Szlak ktorym powedrowalem zaczal jakby znikac, az w pewnym momencie rozplynal sie calkowicie :). Do tego konkretnie opadla mgla, a ja z rozladowanym telefonem, choc nie o zasieg mi chodzilo ktorego pewnie i tak nie bylo a o godzine. Zrobilo sie goraco ale bez srania po krzakach :). Po swoich sladach wrocilem do momentu ktorego bylem pewien i z godzinnym opoznieniem ruszylem w dobrym kierunku. Troche spozniony ostro musialem nadrabiac. W Junbesi lapie sie tym razem na super nocleg z fantastycznym widokiem z okna pokoju. Cos te 3,5 tys, a w zasadzie troche wiecej bo jak pobladzilem to do gory , daje znac o sobie bo glowa zaczyna bolec.