W Gorakhpur melduje sie we wczesnych godzinach porannych jeszcze w ciemnosciach. Wyskakuje z dworca kolejowego I szukam autobusu na granice indyjsko-nepaslka. Jeszcze tylko szybka przekaska zlozona z samosow I juz siedze w jakims rozklekotanym busie. Po jakichs 3 godzinach jazdy docieram do przejscia granicznego. Mozna sie bylo o tym przekonac juz wczesniej po niemilosiernie dlugiej kolejce ciezarowek, ktore zajely oba pasy jezdni, wiec pozostaly dorazny ruch odbywal sie w zasadzie poboczem. Kierowca autobusu stanal jednak na wyskosci zadania I tryumfalnie zameldowal sie na “dworcu”.