Dostac sie do Khajuraho to istne meki do tego wybralem dosc niefortunny dzien bo rozpoczecie festiwalu w pobliskim Allahabadzie, ktory odbywa sie tylko co 6 lat w tym miejscu i gromadzi spore rzesze wiernych. Wlasnie w tym miescie padl rekord jezeli chodzi o najwiekrze zgromadzenie w historii ludzkosci. Wracajac jednak do moich mek zwiazanych z dostaniem sie do Khajurahoto to w Varansi udaje sie na dworzec autobusowy, gdyz jak sie wczesniej dowiedzialem bezposredni autobus odjezdza stad codziennie o 9:30. NIe wiem czemu, ale mialem jakies dziwne przeczucie ze nic z tego nie bedzie i nie inaczej sie stalo. Jak mi powiedziano, dzien wczesniej na trasie tej byl jakis wypadek czy cos i autobus zostal odwolany, a czy bedzie w nastepnym dniu nikt nie wiedzial, poprostu beznadzieja. W takeiej sytuacji jestem zmuszony pokabinowac cos z przesiadkami i tak trafiam na niedaleko polozony dworzec kolejowy, gdzie dostaje ku mojej radosci bilet do Satny, miasta polozonego 3,5 h od Khajuraho. Gdybym jednak wiedzial jakiego typu bilet dostalem to bym sie chyba dwa razy zastanowil zanim bym go kupil. Podroz odbywam w najnizszej klasie, bez miejsca siedzacego, ale nie byloby to takie straszne gdyby nie scisk panujacy w wagonie. Nie wiem czy sa wprowadzone tutaj jakies limity biletow na ta klase ale wyglada na to ze raczej nie, albo sa one sporo zawyzone, tak czy inaczej wszyscy stoja jak sardynki w puszce, bagaz jest zawieszany gdzie sie tylko da, co sprytniejsi wykorzystuja miejsce na polkach przeznaczonych na bagarz. Generalnie ludzie wykorzystuja karzdy skrawek miejsca. o jakiejs prywatnej przestrzeni mozna zapomniec i tak przez 10 godzin zamiast 7jak pierwotnie podroz miala trawac. Scisk jak wyzej opisalem, ze o jakimkolwiek przemieszczaniu sie nie ma mowy, ale nie dotyczy to wszelkiego rodzaju sprzedawcow herbaty, slodkosci i innych rodzaju gadzetow bo ci aby interes sie krecil przemieszczac sie musza i zaczyna sie przeciskanie, deptanie po bagazach i czym tam jeszcze popadnie Co zwinniejsi jak malpy przemieszcaja sie nad glowami podroznych oczywiscie ze swoim dobytkiem. W calym zamieszaniu zaczynaja sie nawiazywac znajomosci, tu i tam slychac smiech, czasem jakies drobne klutnie szczegolnie ze sprzedawcami, ktorzy burza caly porzadek i po ich przejsciu trzeba znowu powalczyc o kawalek miejsca dla siebie. Dotarcie do stacji docelowej to nie koniec problemow, trzeba przecierz jakos wysiasc, a nie jest to w cale takie proste, bo na peronie czekaja juz ludzie ktorzy chca wsiasc i nie maja zamiaru czekac az podrozni ktorzy chca pociag opusci uczynia to. Tak wiec ponownie zaczyna sie przepychanie przeciskanie itp. kto silniejszy ten osiaga swoj cel. W takich momentach czlowiek rozumie dlaczego w oknach pociagow sa kraty uniemozliwiajace wchodzenie do srodka co w razie ich braku z pewnoscia zostaloby zkrzetnie wykorzystane :). I tak wszyscy w ogromnym pospiechu pakuja sie do pociagu jakby mieli nie zdazyc a nastepnie jak nieraz bywa czekaja 10-15 min w tym tloku na odjazd. Plusem tej podrozy byla poza wspomnianymi wrazeniami byla na pewno cena bo za 90 Rp przejechalem 351km.
Pomimo potwornego zmeczenia w Satnie postanawiam poczekac na autobus w poczekalni, gdyz nie bylo wiekrzego sensu poszukiwanie jakiegos lokum na 8h. Autobus wyrusza o 6:30 (65Rp) i jak wyzej wspomnialem po 3,5 h melduje sie w koncu w Khajuraho, gdzie na dzien dobry mam awanture z naganiaczami, szkoda gadac, ale pocieszam sie faktem ze juz wkrotce znikam na polodnie a tam podobno jest w tej kwestii inaczej. Lokuje sie w hotelu Likeside (jedynka 10 Rp).
Khajuraho slynie ze swiatyn, ktorych elewacje so pokryte erotycznymi rzezbami zywcem wyjetymi z Kamasutry. Swiatynie datuje sie na okolo 1000 r.n.e. i zeczywiscie robia wrazenie, chociarz samych aktow erotycznych nie jest tak wiele jak mozna sie spodziewac po opisie w przewodniku, nie mniej warto przyjechac, bo mozna sie czegos nauczyc :).
Niestety problemow z moim przemieszczaniem sie ciag dalszy i znowu musze troche pokabinowac, ale jestem dobrej mysli. Byleby sie nie skonczylo na 3 klasie w pociagu :).