Z Udaipuru wyjechalem z zamiarem dostania sie do Khajuraho, jednak sprawa sie troche skaplikowala z powodu
braku polaczenia autobusowegoi zdecydowalem udac sie do Varansi, a Khajuraho odwiedzic juz w nowym roku.
Z Varanasi tez nie bylo z byt prosto gdyz w Agrze okazalo sie ze na nastepne 2 dni nie ma juz biletow na pociagi do tego miasta,
a nikt nie umial mi udzielic jakiejkolwiek zetelnej informacji dotyczacej polaczen autobusowych. W koncu jednak dowiaduje sie o
1 busie na ktory sie stawiam i moge kontynuowac podroz. Tak wiec po 2 nocach spedzonych w trasie docieram do swietego miasta Hindusow polozonego nad legendarnym Gangesem. Po troche dluzszych niz zazwyczaj poszukiwaniach co wynikalo ze swiateczno-noworocznego okresu zalatwiam sprawe zakwaterowania (Sri Venkateswar Lodge, 100Rp za jedynke od nocki). Zwiedzanie miasta ktore jak gdzies przeczytalem jest najstaszym wciaz "prosperujacym" ze tak napisze miastem na swiecie ograniczam w zasadzie do ghatow, czyli schodow ktorymi schodzi sie nad Ganges, ktory to jest swiata rzeka dla wyznawcow Hinduizmu. To co chyba najbardziej przyciaga tutaj turystow, poza atmosfera tego miejsca to Burning Ghats czyli miejsce (a w zasadzie dwa), gdzie odbywa sie kremacja zwlok ludzkich, a prochy zostaja wrzucone do Gangesu co jak wierza wyznawcy zapewnia wyzwolenie sie z cyklu reinkarnacji i stopienie z dusza Brahmy (glowny Bog). Rytual jeszcze do nie dawna byl niedostepny dla ludzi postronnych, zostalo to jednak zniesione z zastrzezeniem iz nie mozna wykonywac zdjec. Na ghatah tych spedzilem dosyc sporo czasu i mam na ten temat dosc duzo notatek, ale czym dluzej tam przebywalem tym postrzeganie tego wszystkiego co sie dzialo wokolo zmienialo i to o 90 stopni w glowie nadal mam zreszta haos wiec poki co watek samej kremacji tutaj pomijam, byc moze pojawi sie cos pozniej, ale nie obiecuje. Dodam tylko iz w samej ceremoni (nie mam teraz na mysli tyrystow) uczestnicza tylko mezczyzni a to ze wzgledu na to iz zdazalo sie w przeszlosci iz zona zmarlego w amoku po stracie meza rzucala sie na stos gdzie ginela, rytual ten zreszta ma swoja nazwe "sati". Poza tym na ghatah toczy sie zwyczajne zycie, ludzie sie kapia, piora ubrania, myja zeby i wszystk w tej samej rzece. Co 8 godzin jak mi wytlumaczono jest w tym miejscu odpawiana przez Braminow (kaplani) ceremonia ku czci Gangi a glowne elementy uroczystosci to woda, ogien, kwiaty i kadzidlo. Podobnie jak wiekrzosc obcokrajowcow ale tez pielgrzymow tu przybywajacych odbywam o wschodzie slonca godzinny wypad po rzece, szefo pozwolil mi nawet powioslowac:)
Rok 2007 witam na Ghatah a gdziezby indziej. Spotykam tam rowniez Niemcow i Kanadyjczykow. Generalnie w Indiach Nowego Roku sie nie swietuje, a jedyne organizowane imprezy odbywaly sie w hotelach i wydaje mi sie ze glownie z mysla o obcokrajowcach nie mniej pare fajerwerkow w gore poszlo.