Autobus Jaipur-Agra 100 Rp, okolo 7h
Pozwole sobie zamiescic tutaj tekst z serii "Rozwarzania o riksiarzach" a to ze wzgledu na to iz przy okazji mojego drugiego pobytu w tym miescie jeden z tych osobnikow probowal mnie w tak prymitywny sposob oszukac ze szkoda slow. Niestety dla niego miejsce to juz znalem i sie koles przeliczyl.
Wydawalo mi sie ze wyrobilem sobie juz odpowiednie podejscie by nie zepsuc sobie nerwow do miejscowych przewoznikow tzn. wymienionych wyzej riksiarzy, a w zasadzie to zahartowalem sie w bojach z nimi. Tym czasem zarowno w Agrze jak i Varansi (wyprzedzam tutaj kolejny wpis) podnosili mi oni cisnienie i to nie raz i nie dwa, tak ze musialem dosc glosno wyrazic swoja opinie na ich temat a dwoch nawet pogonilem. Cale szczescie ze Hindusi nie sa raczej skorzy do bujek i caly swoj gniew wyladowuja poprzez wykrzykiwanie na siebie, bo w przeciwnym wypadku stoczylbym tutaj chyba juz nie jedna walke :). Na temat riksiarzy mozna napisac niezlych rozmiarow ksiazke bo jest to temat rzeka. Najleprze jest to, ze wychodzac z autobusu lub innego srodka lokomocji w nowym miescie momentalnie cie osaczaja i wtedy palasz do nich szczera niechecia, zeby nie napisac nienawiscia. Przechadzajac sie jednak wieczorem czy noca po ulicach, gdy widzisz tych ludzi spiacych w swoich pojazdach, ktore sa ich jedynymi domami to zaczynasz na to wszystko inaczej patrzec, bo uzmyslawiasz sobie iz ich natrectwo i nachalnosc oraz sklonnosc do oszukiwania jest niczym innym jak walka o przetrwanie kolejnego dnia.
Niezla historia przytrafila mi sie w Jaisalmer, gdzie jeden z riksiarzy tak dal mi sie we znaki po przyjezdzie do miasta ze go zwyczajnie sklolem. Pare dni pozniej, gdy wyjezdzalem spotykam na dworcu tego samego czlowieka, ktory wie ze wyjezdzam i nie potrzebuje rikrzy, wiec nie ma szans mnie naciagnac na kase i co ? I zachowuje sie jak zwyczajny mily czlowiek, usmiechamy sie do siebie majac w pamieci co wydarzylo sie pare dni wczesniej. Hindus proponuje nawet swa pomoc przy zakupie biletu. Przychodzi jednak moment gdy zjawiasz sie w kolejnym miescie i wszystko sie powtarza tzn. zostajesz osaczony przez ludzi zdajacych sie nie rozumiec znaczenia slowa "nie" i cala folozofia wczesniej wypracowana z takim mozolem lega w gruzach, bo ilez mozna zniesc ?