Miesiac podrozy za mna, a nawet nie wiem kiedy mi to przelecialo. Co wazniejsze to poki co nie dopada mnie znurzenie
tym wszystkim, czego powiem szczerze troche sie obawialem. Jednym slowem jest dobrze i poki co cala na przod.
Z Pusharu ruszylem do Jaisalmeru z Tata, tzn. kozystajac z ulug panstwowego przewoznika, czyli firmy TATA :). Koszt przejazdu z Pushar do Jaisalmer to : bus do Ajmer 6Rp, bus Ajmer-Jodhup 103 Rp (przeszlo 4h), bus Jodhpur-Jaislmer 92 Rp. Miasto to jest polozone na Pustyni Thar i poczatkowo nie bylo w moich planach, ale wiele osob je polecalo wiec sie skusilem. Pustynie Thar w jakims stopniu przemiezylem juz po stronie pakistanskiej, wiec mniej wiecej wiedzialem jakich widokow sie spodziewac po trzydniowym Camel Safari (jazda na wielbladach z nocowaniem na wydmach pod golym niebem). Koszt tej imprezy to 450 Rp za dzien. W wyprawie uczestnioczylo 8 uczestnikow w tym ja oraz 4 camel menow, ktorzy przyrzadzali posilki i wogole nad wszystkim czuwali. W Polsce sezon ogniskowy juz dawno zakonczony, a tutaj wieczory spedzolismy wlasnie w taki sposob, tuz za plecami kapletna ciemnosc, a niebo usiane gwiazdami. Do pelni szczescia brakowalo mi tylko kielbasek :). Z dwoch nocek ktore spedzilem na pustyni jedna byla calkiem znosna, ale druga byla naprawde zimna a do tego zaczal wiac wiatr. Sama jazda na wielbladach to nawet niezla frajda tylko po trzech dniach w siodle niezle bola cztery litery. Wogole to calkiem fajne zwierzeta z tych wielbladow, tylko troche nie wychowane (pierdzenie itp. tochleb powszedni), zreszta jak ich panowie, ale to juz inna historia :). Przy okazji to niezle sie zdolowalem co do poziomu mojego angielskiego bo siedzac w towarzystwie Anglikow, Australijczykow i Kanadyjki czasami naprawde rozumiale niewiele.
WESOLYCH SWIAT :)