Wracajc jeszcze do Amritsar to bardzo ciekawa sprawa jest sposob w jaki w poszczegolnych kulturach poprzez ubior w miejscu kultu oddaje sie czesc swojemu bogu. Katolicy jak wiadomo do kosciolow wchodza w butach, a mezczyzni obowiazkowo zdejmuja nakrycia glowy. Muzulmanie do meczetow wchodza na bosaka, zas co do nakryc glowy to z tego co zaobserwowalem to panuje raczej dowolnosc. Skolei Sikhowie rowniez przed wejsciem do swiatyni zdejmuja buty, a nakrycia glowy obowiazuja wszystkich bez wyjatku. Dzis natomiast bylem w Swiatyni Dzinistow, ktorzy czcza wszystkie zywe istoty do tego stopnia, ze coniektorzy nosza na twarzach maseczki by przypadkiem przey oddychaniu nie pochlonac jakiegos stworzenia latajacego,a przed soba zamiataja by skolei czegos nie rozdepnac. Udalo mi sie nawet zobaczyc jedne z goretrzych wyznawcow, ktory siedzial sobie obok szpitala dla ptakow, ktory jest przez nich prowadzony, nie mial co prawda miotelki ani maseczki na twarzy, a w zasadzie to nie mial na sobie niczego, przy czym siedzial tak ekwilibrystycznie ze co "cenniejsze" i tak bylo skryte :).
Zgodnie z planem zwiedzilem tez sobie Old Delhi. Zwiedzilem sobie Red Fort, Jama Masija (najwiekrzy meczet w Indiach) i uliczki stareg miasta. W Red forcie moment po tym jak wyciagnalem statyw i zaczalem robic foty zjawil sie jakis wojskowy i oznajmil ze na statyw to trzeba miec oficjalny jakis papier wydany przez indyjski rzad,wiec musialem sie poskaladac. Natomiast wizyta w meczecie, ktory notabene nie zrobil na mnie wielkiego wrazenia, zakonczylaby sie o malo linczem:), troche w sumie z mojej niewiedzy, poniewaz nie doczytalem, ze za wstep co prawda sie nie placi, ale za aprat taki to nie malo bo 200Rp.wchodze wiec do meczetu, a tu koles podbija z rzadaniem owych 200Rp, wiec pomyslalem ze jakis naciagacz i go olalem mowiac, ze jak tak to fotek robic nie bede i wykorzystujac male zamieszanie wkrecilem sie do srodka. W srodku kupa turystow i co drugi z aparatem, wiec i ja se swoj wyciaglem. Pstryknalem conieco, zbieram sie do wyjscia, a tam znowu ten sam koles na bramie wylicza mi dokladnie miejsca z ktorych sobie pstrykalem, jednym slowem niezle mnie obserwowal bo wymienil wszystkie:). No i zaczela sie goraca dyskusja. Gosc zacza sie rzucac ze jestem oszustem i jak wogole tak moge jakby byl z Ksiezyca a nie z Indii gdzie oszustwo wzgledem turysty to chleb powszedni. cala gawede urywam machnieciem reki wychodzac z zalozenia co na kliszy to moje a teraz mnie moga i jakby nigdy nic odchodze na bok ubrac buty. W tym momencie koles zqaczyna drec ryja na calego o te 200RP, tak ze juz wszyscy wokol wiedza o co chodzi i co niektorzy ruszaja z wolna w moim kierunku. Szybka ocena sytuacji i w pol zawiazanych butach trzeba bylo pomykac w tlum. posumowujac owe zdarzenie to w calej walce jaka toczy sie tutaj nonstop na lini otaczajaca zeczywistosc kontra turysta o pieniadze tego drugiego jestem z pewnoscia niezle w plecy, lecz dzisiaj zdobylem pierwszy punkcik, ktory cieszy i to jeszcze jak :)