Geoblog.pl    masar    Podróże    Na spotkanie z przygodą - Azja 06/07    Indie
Zwiń mapę
2006
11
gru

Indie

 
Indie
Indie, Amritsar Golden Temple
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6424 km
 
Widze ze perypetie dotyczace utraty czesci mojej garderoby co niektorych poruszyla do zywego :), pragne wiec uspokoic iz
nastepnego dnia zguba sie znalazla i kryzys zostal zarzegnany:). Gdyby jednak cos znowu zniklo, to poinformuje o tym tutaj niezwlocznie.

Po bodajze 6 dniach pobytu w Lahore opuszczam to miasto i ruszam na granice pakistansko-indyjska, ktora miesci sie zaledwie 30 km od Lahore. Madrzejszy o doswiadczenia inych travelsow wiedzialem, ze na granicy tej moga miec miejsce rozne dziwne sytuacje. Nie mniej w moim przypadku nie bylo najgorzej, pomimo tego ze zarowno Pakistanczycy jak i Hindusi plecak przetrzepali mi dosc skrupulatnie, co wiazalo sie z dwukrotnym jego kapletnym rozpakunkiem i zapakunkiem. Ponadto Pakistanczycy wykazali sie niezwykla podejzliwoscia w stosunku do taszczonych przeze mnie 40-tu filmow foto, czego sie wczesniej zreszta obawialem.Poszczegolne filmy byly potrzasane, a nastepnie obwachiwane przez fachowe nosy celnikow:), ktore o dziwo cos tam chyba wyczuly, bo panowie zaczeli przebakiwac o rozwinieciu paru z nich, bo podejzewali przemyt narkotykow. Ostatecznie filmy zostaly ocalone w kaplecie. Po stronie indyjskiej zafundowano mi z kolei inego rodzaju atrakcje, a moze to tylko moja wyobrazniaw kazdym badz razie pod okienko celnika podeszlem nie zeby ze strachem, ale z pewna niepewnoscia pomny historii zwiazanej z wydawaniem mi w Polsce wizy indyjskiej. W kazdym razie podchodze, daje paszport, wypisuje jakis formularz, a celnik skanuje moja wize raz, potem drugi raz, cos tam konsultuje z kolega zza biorka obok, az w koncu kaze usiasc, a ja odchodzac od stanowiska celnika mimochodem spogladam na monitorkomputera a tam pulsuje sobie jakies czerwone cos. Smiesznie to mi w tym omencie raczej nie bylo, za to jakby w jakis sposob zmierzyc poziom kreatywnosci mojego umyslu w tym momencie to mysle, ze wynik bylby calkiem niezly, bo w przeciagu paru sekund w mojej glowie bylo pare gotowych scenariuszy dotyczacych tego co zaraz mialo nastapic. Cale szczescie pare chwil pozniej alarm w mojej glowie zostal ugaszony przybiciem stempla w paszporcie.

Granica pakistansko-indyjska nalezy chyba do najdluzszych, ktora mialem przyjemnosc przemierzyc pieszo, ale chwile te bede raczej wspominal milo. 14:00 po poludniu, sloneczko na czystym niebie, temperatura okolo 20 stropni celsjusza, ptaszki cwiergola, niezliczona ilosc tragarzy w jednakowych niebieskich strojach taszczacych na swoich glowach wory pelne cebuli, no i oczywiscie wszechobecny zapach tejze cebuli. W taki oto sposob wkroczylem do Indii. Jeszcze do 1947 roku moglbym o tym fakcie napiswac pare dni wczesniej, kiedy przekraczalem grtanice iransko-pakistranska, leczw tymze wlasnie roku Pakistan odlaczyl sie od Indii razem z Bangladeszem, ktory nazywal sie wczesniej tez Pakistanem. Podzial ten nastapil glownie ze wzgledow religijnych.

Z granicy biore rikrzew za 15 Rupii indyjskich (1$=44Rp) i po chwili jestem w przygranicznej miescinie Attari, a stad po godzinie jazdy busem (15Rp) jestem w Amritsar - swietym miescie Sikhow. Sikhizm to religia ktora zapoczatkowal niejaki Goru Nanak i z tego co mi wytlumaczyl jeden z pielgrzymow to ma ona wiele wspolnego z Chrzescijanstwem, a na pewno juz laczy te 2 religie wira w jednego Boga. Tak wiec Amritsar jest moznaby powiedziec sikhijskim Watykanem. Miejsce to jest naprawde nieziemskie i zadna fotografia nie jest w stanie odac klimatu jaki tu panuje, pelen spokoj , cisza, totalne przeciwienstwo tego co dzieje sie doslownie pare metrow dalej, tuz za morami kapleksu swiatynego. Kwateruje sie we wspolnej darmowej sali dla pielgrzymow obcokrajowcow, kazdy pielgrzym moze rowniez skozystac z darmowego posilku, ktory nie omieszkam sprobowac, a miedzy miejscem kultu a dworcem kolejowym kursuje rowniez darmowy bus.

Drugiego dnia pobytu w Amritsar postanawiam wroci na granice by zobaczyc ceremonie opuszczenia flag. Cale wydarzenie trwa okolo 25 minut i gromadzi calkiem spora grupe widzow wsod ktorych poza mna znajduje sie jeszcze conajmnie 5 Polakow. Smaczku dodaje fakt ze po przeciwleglych stronach granicy na trybunach zasiadaja dwie w sumie nie lubiace sie nacje miedzy ktorymi toczy sie spor o Kaszmir na czym cierpia glownie turysci. Dla osob postronych cale przedstawienie jest niezlym kabaretem, acz godnym polecenia. Po trzech dniach w Amritsar ruszam do New Delhi (pociag 8h 131 Rp)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Filat
Filat - 2006-12-12 00:03
Teraz już wiem dlaczego pojechałeś do Indi? Tak tanio to chyba niema nigdzie na świecie.
Dobrze że te batki się znodły! Pozdrawiam
 
 
masar
Łukasz Nowak
zwiedził 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 39 zdjęć39 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.09.2013 - 24.10.2013
 
 
03.01.2011 - 30.01.2011
 
 
12.10.2009 - 03.11.2009