Wedlug wlasciciela hotelu w Jodhpur rzadowy autobus do Udaipur wyrusza o 5:30 rano i w nadziei, ze tak zeczywiscie jest ruszam na dworzec. Troche sie srednio czuje a to ze wzgledu na dym ktory wdzieral sie chyba do hotelu przez pol nocy, a pochodzil z ogniska urzadzonego na bazie opony pod samymi drzwiami hotelu przez jakichs bezdomnych, ktorzy sie grzali. Autobus zeczywiscie pojawil sie o wskazanej godzinie i wraz z paroma innymi turystami ruszam do Udaipur. Podroz miala trawac okolo 5,5 h ale przeciagnelo sie do 7h. Ze wzgledu na ciemnosci (wschod jest o 7:30) nie bylo za bardzo mozliwosci podelektowania sie widokami za oknem w trakcie pierwszego etapu tej podrozy, ale jak juz sie rozjasnilo to bylo co podziwiac. Na trasie przejazdu autobusu znajdowal sie park. Krajobraz gorzysty z wijacymi sie po zboczach waskimi serpentynami po ktorych z mozolem wspinal sie nasz autobus. Z dworca tym razem biore autorikrze albo tuk-tuk jak kto woli, gdyz dystans jest dosc spory. Karze sie podwiesc oczywiscie pod inny hotel niz ten w ktorym zamierzalem spac by uniknac prowizji na ktora wyraznie liczyl autoriksiarz, bo po dostarczeniu na miejsce nie za bardzo kwapil sie do odjazdu, a gdy kroki swe skierowalem nie w kierunku wymienionego hotelu troche sie zdziwil i wraz z wlascicielem pensjonatu probowali mnie nawrocic. Moj hostel znajdowal sie 50m dalej i byl super polozony nad brzegiem jeziorka oraz z najlepiej urzadzonym dormem w ktorym mialem do tej pory okazje spac (Lalghat Guest House)
Udaipur jest opisywany jako najbardziej romantyczne miasto w Indiach i ma cos w sobie. Wielkie jezioro z 2 wyspami na ktorych znajduja sie palacyki, a wszystko otoczone gorami. Pierszego dnia mojego pobytu tutaj wynajmuje rikrze i za 150 Rp udaje sie na punkt widokowy z ktorego z jednej strony roztacza sie widok na panorame miasta, a z drugiej na zalozony tutaj park. Aby sie dostac do wyzej wymienionego punktu trzeba oczywiscie zaplacic, w sumie nawet nie wiem czy za wstep do parku czy za wiazd na gore. Gorka byla nawet spora i momentami zaczynalem sie powaznie martwic czy rikrza da rade bo silkik stekal, wyl i wydawal inne rozne przedziwne dzwieki a zewszad sie niemilosiernie kopcilo. Jakims cudem jednak wiechalismy i moglem podziwiac wspaniale widoki w swietle zachodzacego slonca.
Drugiego dnia skolei wybralem sie na rejs po jeziorze z wizyta na jednaj z wysp. Po dwoch dniach opuszczam Udaipur a chcialoby sie tutaj jeszcze posiedziec
bo miejsce jest super, ale czas gonil a sylwester chcialem spedzic w Varanasi.