Geoblog.pl    masar    Podróże    Bliski Wschod 2011    Resztki Syrii
Zwiń mapę
2011
29
sty

Resztki Syrii

 
Syria
Syria, Aleppo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4282 km
 
Tym razem w Aleppo zatrzymuję się w innym hosteliku, który w zasadzie dopiero jest remontowany. Niemniej jedna kondygnacja jest już gotowa. Biorę łóżko w dormie, gdzie jestem jedynym gościem. Potem okazuje się , iż jestem jedynym gościem w całym hostelu. Ma to plusy i minusy. Minusem na pewno było to, że można było wracając z miasta pocałować klamkę bo dla jednej osoby ciężko siedzieć cały dzień w recepcji. Innym razem wracając zastałem właściciela na modlitwie w głównym holu. Będąc w Aleppo pierwszym razem nie umiałem się nadziwić dlaczego akurat w dzielnicy , gdzie głównym zajęciem jest handel oponami rozlokowały się tanie hosteliki. Czasami aż dziw brał ile tego towaru siłą ludzkich rąk tu się przemieszczało, a w zasadzie przetaczało. Czasem wielgachne opony do traktorów czy ciężarówek wręcz zagradzały wejście w wąską furtkę do hostelu , no i ten wszechobecny zapach gumy.

Niestety każdą moją czynność w Aleppo można określić przymiotnikiem „ostatnia”. Ostatnia wizyta na bazarze, ostatni posiłek z baraniny itd. Pomału żegnam się z Syrią. Udaję się po raz kolejny do meczetu w którym przyglądam się jak mężczyźni uczą się śpiewu islamskiej świętej księgi. Smakuję miejscowych oliwek , których tutejsza rozmaitość oszałamia. Muszę jednak przyznać iż ich intensywność smaku w porównaniu do naszych „polskich” nie do końca przypadła mi do gustu. Syryjczycy z zamiłowaniem że tak powiem „przerabiają” dziennie tony słonecznika i kto wie pestek czego jeszcze. Zawsze byłem ciekaw sposobu prażenia tych niewątpliwych miejscowych smakołyków. Podczas jednego ze spacerów po bazarze moja ciekawość została zaspokojona. Ów wynalazek okazał się na wskroś prostym urządzeniem , bo czymś w rodzaju podgrzewanej betoniarki, która dzięki temu że się obracała zapewniała równomierne prażenie ziaren, które w między czasie były polewane specjalną mieszanką przypraw z wodą. Efekt tych zabiegów muszę przyznać był wyśmienity.

Udaję się oczywiście jeszcze na wodną fajkę i szklaneczkę herbaty do czegoś co w naszej kulturze można by nazwać barem tyle że o żadnym alkoholu mowy być nie może, co zresztą skrupulatnie jest kontrolowane o czym przekonałem się na własne oczy , gdy do lokalu wszedł starszy jegomość z jakimś kubkiem , którego zawartość natychmiast została sprawdzona. W lokalach takich mężczyźni miło spędzają czas na dyskusji, bądź pogrywając w karty czy coś innego.

Wracając jeszcze do kwestii abstynencji alkoholowej muzułmanów, to jak się okazuje nie jest to dla nich prosta sprawa:). Wiadomo zakazany owoc smakuje lepiej. Parokrotnie zaobserwowałem śmieszne sceny przechodząc obok kiosku z alkoholem , który prawnie nie jest tu zabroniony. Sprzedawca podaje klientowi kwaterkę miejscowego Araku , a ten wsuwa głowę do owego kiosku sprzedawcy i jednym haustem ze strachem wychyla buteleczkę :).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
masar
Łukasz Nowak
zwiedził 12% świata (24 państwa)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 39 zdjęć39 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.09.2013 - 24.10.2013
 
 
03.01.2011 - 30.01.2011
 
 
12.10.2009 - 03.11.2009