nie tak dawno bo w minione wakacje ta sama trasy tyle ze kierunek Krym teraz kierunek Bliski Wschod, wtedy w towarzystwie Ukochanej :) teraz SAM :)
No coz, zeby wyruszyc w daleki swiat trzeba pierw wyjechac z Polski, a to z naszym kochanym PKP niemniejsze wyzwanie niz dalekie wojaze. wsiadam w pociag relacji Katowice - Przemysl, a juz w Bochni postoj. Co zrobic? konduktor grzecznie wszystkich informuj ze troche to potrwa gdyz jest remonowany jeden tor wiec towarzystwo jakos to przyjmuje ze zrozumieniem. Systuacja jednak zmienia sie drastycznie, gdy ku zdziwieniu wszystkich pasazerow nasz posiag pospieszny z wolna wyprzedza jakas osobowka i jedzie dalej. No i misterny plan konduktora oszusta legl w gruzach, bo okazalosie ze nie tory sa winne a zepsuta lokomotywa. Prawie godzina spoznienia. Co tu duzo gadac, bylem chyba jedynym pasazerem ktoremu tak na prawde sie nie spieszylo, pozostali zas dla klamczucha litosci nie mieli :).
Z nowosci na granicy polsko - ukrainskiej nie wypisujemy juz smiesznych swistkow z informacjami gdzie i po ci jedziemy, jezeli chodzio tlok to bez zmian, interesy przemytnicze ida pelna para :)
Siweta za granica juz przezywalem, ale dwa razy jednych swiat jeszcze nie. Dzieki temu iz moja podroz przypada na trzy dni przed prawoslawnymi Swietami Bozego Narodzenia (6styczen) ktore miedzy innymi obchodzi sie na Ukrainie, mam okazje jeszcze raz uczestniczyc w przedswiatecznej krzataninie. Lwowski ryneczek przed opera zastawiony budkami swiatecznego jarmarku, ludzie pod chmurka w wesolej atmosferze biesiaduja to i owo popijajac:), wszedzie swiecidelka, ktos z zakupami,a ktos z choinka spieszy sie do domu.